SPOTKANIE DYSKUSYJNEGO KLUBU KSIĄŻKI
SPOTKANIE DYSKUSYJNEGO KLUBU KSIĄŻKI
JAROSŁAW MIKOŁAJEWSKI- WIELKI PRZYPŁYW
28 lutego ? (tak to był „tłusty czwartek”) w GBP w Haczowie odbyło się spotkanie Dyskusyjnego klubu Książki.
Tematem przewodnim dyskusji był reportaż Jarosława Mikołajewskiego pt. „Wielki przypływ”.
Książka Jarosława Mikołajewskiego to opowieść o wyspie i jej mieszkańcach- lekarzu, księdzu, miejscowym artyście, opiekunce żółwi, profesorze, który kopiuje obrazy Caravaggia- którzy na co dzień obcują z tragedią ludzi przychodzących z morza.
W tym miejscu pragnę przybliżyć sylwetkę twórcy wspomnianego reportażu, której bogactwo zainspirowało nas do zapoznania się z jego twórczością.
Jarosław Mikołajewski: poeta, pisarz, autor książek dla dzieci, tłumacz z języka włoskiego. Przekładał na polski utwory m.in. Dantego, Petrarki, Leopardiego, Pavesego, Pasoliniego. Autor osobistego wspomnienia o Ryszardzie Kapuścińskim, z którym pozostawał w przyjaźni. W latach 2006-2012 był dyrektorem Instytutu Polskiego w Rzymie. Jego twórczość jest tłumaczona na kilkanaście języków. Laureat wielu nagród w Polsce i we Włoszech. W 2014 roku został odznaczony srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Książka pt. „Wielki przypływ” doskonale komponuje się z przedstawionym zarysem biograficznym, dlatego też nie dziwi fakt, że dyskusja toczyła się wokół szokujących, chociaż powszechnie znanych spraw. Zdawać by się mogło, że informacje o wielkiej migracji, które pozyskujemy w drodze przekazu medialnego, pokrywają się z tymi opisanymi w przedstawionym reportażu. Niestety tak nie jest. Nasze wyobrażenia o traktowaniu uchodźców, których dostarczają nam niezależne media, poszły w zapomnienie, tym bardziej iż obecnie temat emigracji nie jest już tematem tabu. Konkluzje były tyleż samo ciekawe, co bulwersujące, ponieważ niektóre Panie znają omawiane sytuacje z bezpośrednich kontaktów z rzeczonymi emigrantami.
Niechaj fragment zaczerpnięty ze wstępu będzie tym zarazem posumowaniem dyskusji:
„Lampedusa jest znakiem wodnym. Jest Wenecja albo Sycylia.
Takie miejsca mają rzeczywistość bezkresną, lecz zamknięty rysunek. Życie żywe i archaiczne. W jakimś teraz i w jakimś zawsze.
Mogłoby nie istnieć. Byłyby wtedy abstrakcyjnym obrazem, oderwanym od artysty i jego zamiaru. Archaiczną grafiką, która zagęszcza cały świat-widziany i domyślny, historyczny i symboliczny. Pojedyncze życia – nasze i cudze- braterstwo powiązane ze sobą i z nami, którzy patrzymy.
Ich plan, rzut, perspektywa są wpisane w granice, lecz nigdy dopowiedziane. Jak gdyby morze codziennie określało, ale również odnawiało ich zarys, widoczność i los”.